Zespół Alma Spei, życzy Babciom i Dziadkom wszystkiego najlepszego!
W święto Babć i Dziadków, postanowiliśmy oddać głos Babciom i Dziadkom naszych Podopiecznych i pokazać jak wygląda świat ich oczami.
Zapraszamy do lektury tych wzruszających wyznań.
„Robię co mogę i kochać mogę, więc kocham nad życie”
„Jestem szczęśliwa, że zostałam babcią. Tosia zmieniła w moim życiu wszystko. Czekaliśmy na nią. Kiedy dowiedzieliśmy się o jej chorobie, był to wielki cios dla nas wszystkich. I skupiliśmy się później wszyscy jak pomóc Tosieńce. I to trwa do tej pory. Cała nasza uwaga i miłość została przelana na Tosię. Dla nas, dla mnie, ale też mogę mówić o dziadku to jest najukochańsza istotka na świecie.
Od początku mam kontakt z Tosią i to bardzo dobry, mimo to, że choroba postępuje i to się też wszystko u Tosi zmienia, ale jej reakcja na mnie jest widoczna. Bardzo ją kocham i czuje, że Tosia mnie też. Reaguje, chce ze mną być. Śpiewam jej, lubi mój dotyk, chce żebym na nią cały czas patrzyła. Jak czasem odwrócę głowę, przywołuje mnie po swojemu i muszę cały czas na nią patrzeć. Wtedy jej oczka są takie roześmiane i zaczyna się uśmiechać. Był taki czas, że nie widzieliśmy jej uśmiechu, a teraz jest taki czas, że się uśmiecha i to jest najpiękniejsze. Wszystkie gesty, która Tosia wykonuje dla nas są bardzo ważne. Jesteśmy z nich bardzo szczęśliwi.
Wiadomo, że jeśli ktoś patrzy na to z boku i nie zna takiej sytuacji z chorym dzieckiem, to może to się wydawać, że to jest nic wielkiego. Ale dla nas, którzy znamy Tosię i wiemy, że były gorsze chwile, jak jest coś lepiej to jest po prostu szczęście wielkie.
Tosia nauczyła mnie cierpliwości, pokory. Jest dla mnie najważniejsza i najukochańsza i nie wyobrażam sobie innej istotki, bardziej kochanej. Nauczyłam się i przyzwyczaiłam do Tosi choroby, przez lata z nią żyję. Ta choroba Tosię zmienia. I trudno powiedzieć, że człowiek się z nią [chorobą] pogodził, ale zaakceptowałam ją.
Dla Tosi zrobiłabym wszystko! Robię co mogę i kochać mogę, więc kocham nad życie.”
p. Grażyna, babcia Tosi S.
„Trzeba się zastanowić nad tym, że życie niesie różne niespodzianki”
„Hania to moja wnuczka. Kochana wnuczka. Jest traktowana przez nas normalnie, od samego początku. My jej nie postrzegamy pod względem niepełnosprawności, dla nas jest po prostu wnuczką. I nigdy nie było rozgraniczenia pomiędzy wnuczkami, że jedna jest inna, niż druga.Kochamy ją bezgranicznie, pomagamy jak możemy, zrobimy dla niej wszystko co tylko możemy.
Najbardziej lubię z Hanią czytać książki. Hania jest naszym „molem książkowym”. Uwielbia czytać i bawić się przy tej okazji. Jak założę okulary, żeby jej poczytać, ona mi je ściąga – lubi figlować. Lubi też jak opowiadam jej takie swoje bajki, z głowy.
Gotujemy razem. Jak robię jakieś ciasto, to Hania też uczestniczy, bierze wałek, wałkuje dotąd, aż jej cierpliwości wystarczy. Hania sobie super radzi. Oczywiście nie pozwalam jej mieszać w gorących garnkach, ale wtedy zawsze tłumaczę i mówię jej co robię i też jest zadowolona, ucieszona.
Hania nauczyła mnie tolerancji na wszystko, choć nie miałam nigdy w sobie obojętności. Na pewno postrzeganie świata jest teraz całkiem inne. Hania tak jakby przystopowała nam ten świat. Żeby nie było zawsze w biegu, żeby jej coś pokazać, zrobić coś z nią i to nigdy nie może być szybko, zawsze musi być powoli.
Dała nam inne nastawienie do życia, zrozumieliśmy, że w pewnej chwili trzeba się jednak zatrzymać. Nie myśleć tylko – co ja mam zrobić, tylko trzeba się zastanowić nad tym, że życie niesie różne niespodzianki.”
p. Teresa, babcia Hani
„Ja jestem Gaga – bo tak mówi na mnie moja wnuczka”
„Tosia nauczyła mnie patrzeć inaczej na życie. Cieszyć się z każdego postępu. Nauczyła mnie cierpliwości, miłości, spokoju i cieszenia się drobnymi rzeczami – jak uśmiech. Inaczej teraz patrzę na świat. Inaczej patrzę na dzieci niepełnosprawne.
Tosieńka to była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak była mniejsza nosiłem ją na barana, trzymała się mojej jeszcze bardziej wtedy bujnej czupryny. Jest u niej taka lampa z abażurem i zawsze podnosiła rączkę i mówiłem jej: Tosia pac ten abażur. Brałem ją na ręce i tańczyliśmy z Tosią.
Lubię bawić się z Tosią, układamy klocki, czytamy wierszyki Tuwima, Brzechwy, oglądamy książeczki. I rysujemy z Tosią. Tosia bardzo lubi rysować. Ja rysuję rączkę Tosi, Tosia moją. Rysujemy kwadraciki i samogłoski. Tosia bardzo lubi jak dziadek śpiewa. Śpiewam różne piosenki – np. „Przyleciał ptaszek z Łobzowa”. Albo bawimy się w „stary niedźwiedź mocno śpi” – to do dziadka pasuje.
Zawsze starałem się i staram spełniać pragnienia Tosi. I nawet jak czasem byłem zmęczony, jak Tosia przychodziła do nas, dostawałem niesamowitej energii.
Tosia jest kochanym serduszkiem dziadka Cześka. A ja jestem Gaga – bo tak mówi na mnie moja wnuczka.”
p. Czesław, dziadek Tosi K.
„Jest po prostu najważniejsza w moim życiu”
„Karolinka to moja wnusia, którą bardzo kocham. Jest dla mnie wszystkim. Swoje dzieci się kocha bardzo, ale Karolinka jest taka moja ukochana.
Lubię ją brać na ręce, na kolanka, bawić się z nią, tulić. Śpiewam jej i próbuje jej gimnastykować rączki. Mówię do niej, opowiadam o wszystkim.
Karolinka dużo zmieniła w moim życiu. Mam już prawie 60 lat, a wiele rzeczy dopiero teraz człowiek dostrzegł. Kiedyś choroba nas nie dotyczyła,
a teraz wszyscy inaczej patrzymy na świat. Widzimy więcej, wiemy więcej, jesteśmy wrażliwsi na problemy innych ludzi.
Dzięki Karolince mam inne spojrzenie na wszystkie ludzkie sprawy, nauczyła mnie cierpliwości, czułości.
Mówię do niej Karolciu, szczęście nasze, skarbusiu. Jest po prostu najważniejsza w moim życiu.”
p. Stanisław, dziadek Karolinki