Natalia

Alma Spei Hospicjum dla Dzieci

Natalka to dziewczyna, która nigdy się nie poddaje. Nie chodzi, opracowała więc sposób przemieszczania się po domu na piłce do ćwiczeń. Matematyka sprawia jej większą trudność niż inne przedmioty, zapisała się więc na korepetycje. Gdy koledzy z klasy przez jakiś czas jej nie akceptowali, to nie poddała się, nie wycofała, nie poprosiła o nauczanie domowe. Córka nie szuka najłatwiejszych rozwiązań. Walczy. Jest uparta, konsekwentna, ambitna. I to pomimo choroby. A może właśnie dzięki niej?

Mówi się, że konie potrafią wyczuć charakter człowieka. Wiedzą, czy ktoś ma wewnętrzną siłę. Czują też, czy się boi. Jeśli tak, wykorzystują ten strach i słabość. Jeśli z kolei uznają, że mają do czynienia z człowiekiem o silnej psychice, poddają mu się, stając się wiernym, lojalnym i łagodnym towarzyszem.

Natalka, w przeciwieństwie do mnie, jest z tych osób, wobec których konie są posłuszne. Córka raz w tygodniu jeździ na hipoterapię, czyli formę rehabilitacji na koniu. Zazwyczaj wsiada na Ibizę, piękną klacz. Na oklep, poddając się rytmowi wyznaczanemu przez chód zwierzęcia. Do stajni odwozi ją mąż, mnie zdarzyło się to tylko parę razy. Mają wtedy czas tylko dla siebie: nastoletnia córka i ojciec, oboje kochający zwierzęta, dzielący zainteresowania i hart ducha.

Pamięć

Pewne rzeczy pamięta się do końca życia. Narodziny Patryka, starszego syna. 18 lat temu. Narodziny Natalki, w lipcu będzie 14 lat.

Pamiętam też słowa lekarza na oddziale pulmonologii szpitala dziecięcego w Prokocimiu. Natalka miała kilka lat, gdy usłyszeliśmy: Nie wypuszczę dziecka ze szpitala, jeśli nie będzie miało załatwionej opieki hospicjum.

Natalka przez swoją chorobę ma trudniej. Poza domem porusza się na wózku inwalidzkim, jej mięśnie są bardzo słabe, a płuca – nie tak rozwinięte, jak u innych dzieci. Jednak stan zdrowia nigdy nie jest dla córki wymówką, źródłem frustracji czy zasłoną, za którą próbuje się schować. Podziwiam jej ambicję, pracowitość, siłę i determinację.

Ambicja

Córce na przykład niezwykle zależy na tym, żeby chodzić do szkoły.

I jeszcze dostawać tam dobre oceny. A przecież system szkolnictwa jest już dostatecznie obciążający dla zdrowych i samodzielnie poruszających się dzieci. Mówię zarówno o czysto fizycznym aspekcie, na przykład o konieczności noszenia plecaków wypełnionych ciężkimi podręcznikami, jak i tym szerszym, który wpływa na stan umysłu i dobowy rytm dzieci. Przeładowanie materiałem, bycie permanentnie ocenianym, porównywanym do innych, niewyspanym.

Natalka wie, że kochamy ją bez względu na wszystko. Nie wymagamy od niej dobrych ocen ani kolejnych sukcesów. Jednak ona sama od siebie tego wymaga. Czasem ma tyle nauki w szkole – a do tego dochodzi przecież rehabilitacja, fizjoterapia, dodatkowe zajęcia, Kościół – że przez cały tydzień nie ma czasu wyjść na podwórko. Ostatnio byliśmy w niedzielę na Pierwszej Komunii dziecka z rodziny. Natalka siedziała przed podręcznikami całą sobotę, wiedząc, że kolejnego dnia nie będzie już miała na to czasu.

Poprosiła, by zapisać ją na korepetycje z matematyki, bo nie radziła sobie z tym przedmiotem tak dobrze, jak z innymi (lubi szczególnie polski, najbardziej pisać rozprawki). Na korepetycjach z angielskiego zależało jej z innego powodu: od dawna uważała, że warto uczyć się języków obcych. Nauczycielka najpierw przychodziła do Patryka – Natalka była jeszcze wtedy bardzo mała, ale trochę podsłuchiwała. I dopytywała: a kiedy ja będę mieć takie lekcje?

Natalka chodzi do szkoły z oddziałami integracyjnymi. Jest siódmoklasistką, więc wkrótce będzie musiała wybrać szkołę średnią. Dla nas to bez znaczenia, córka może chodzić do szkoły zawodowej, byle była szczęśliwa. Jednak Natalka ma swoje marzenia i ambicje: chce iść do liceum ogólnokształcącego. Ograniczeniem może być jej niepełnosprawność – większość ogólniaków, szczególnie w Krakowie, nie jest przecież przystosowana do przyjęcia dzieci na wózkach inwalidzkich. Będziemy jednak szukać takiego miejsca, w którym będzie mogła się uczyć.

Ludzie

Dzieci tak chore jak Natalka zazwyczaj nie chodzą do szkoły. Córka nie wyobraża sobie nauczania domowego. Nie chodzi nawet o naukę – owszem, uczyć można się w domu, pewnie równie skutecznie. W domu jednak nie ma innych ludzi. A córka potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, spotkań towarzyskich, rozmów. Sama mówi, że gdy jest w domu, czuje się gorzej – i psychicznie, i fizycznie. Początkowa faza pandemii koronawirusa, gdy zamknięto szkoły, była dla niej bardzo trudnym czasem. Natalka nudziła się, brakowało jej ruchu, rówieśników, codziennego wyjścia do szkoły.

Córka wychowała się ze starszym bratem, miała też częsty kontakt z kuzynem. Może dlatego ma w sobie, jak sama mówi, coś z chłopczycy? W klasie trzyma się z chłopakami – opowiada, że przez dziewczyny nie jest do końca akceptowana. Z kolegami też bywało różnie, ale Natalka nigdy się nie poddała. Nie prosiła o nauczanie domowe, interwencję dorosłych, nie załamywała się. Robiła swoje. Teraz ma dobre kontakty z kolegami z klasy.

Siła

Właśnie taka jest moja córka: silna, ambitna, błyskotliwa. Często zaskakuje nas trafnymi spostrzeżeniami, ciekawą konkluzją. Jest typem obserwatora, dużo widzi w ludziach. Mam z Natalką partnerską relację. Uważam, że bardzo wiele mogę się od niej nauczyć.

A przede wszystkim jestem z niej bardzo dumna.

ODWIEDŹ NAS na Dożynkowej 88a

pon-pt od 8.00 do 15.00

Alma Spei Hospicjum dla Dzieci

31-234 Kraków,

ul. Dożynkowa 88a

skontaktuj się z nami tutaj