“Nasza córeczka jest taką Calineczką z krainy czarów. Ma swój własny świat – prostych gestów, szczerości. Wraz z mężem wkroczyliśmy do tego nieznanego świata, który nijak nie pasował do naszej wcześniejszej rzeczywistości. Zaczęliśmy uczyć się wszystkiego na nowo i postrzegać realność w zupełnie odmienny sposób. Tosia całkowicie przewartościowała nasze życie. W zasadzie nauczyła nas żyć na nowo. Do momentu narodzin Tosi byliśmy zupełnie innymi ludźmi. Dawniej, tak stereotypowo, pomyślelibyśmy, że choroba to koniec życia. Teraz zrozumieliśmy, że tylko w granicznych sytuacjach uczymy się, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Myślę, że gdyby Tosia urodziła się zdrowa, to do takich przemyśleń doszlibyśmy gdzieś pod sam koniec naszych dni. Otrzymaliśmy naprawdę przyspieszoną lekcję życia. Tosi uczymy się każdego dnia. Pomimo, że choroba zamknęła ją w ciele i uniemożliwiła zwykłą, werbalną komunikację, córeczka przekazuje nam wszystko spojrzeniem, gestem. A my cieszymy się z każdego momentu, gdy jest z nami w kontakcie. Tosię kochamy po prostu za to, że jest. Bo dla nas jest idealna.”
Mama naszej podopiecznej – Tosi.