Przez działalność na rzecz innych czuję się zauważona, doceniona i potrzebna. Wiem, że to, co robię, ma sens. Nie marnuję swojego czasu. Niewiele osób ma na co dzień kontakt z osobami niepełnosprawnymi, zwłaszcza z dziećmi. To, że mogę zobaczyć, jak takie rodziny sobie radzą, pozwala mi zdystansować się do moich problemów, docenić to, co mam.
Z Amla Spei po raz pierwszy zetknęłam się, kiedy rozpoczęłam przygotowanie do bierzmowania. Miałam wtedy 16 lat. Moja parafia zachęcała do podejmowania różnorodnej działalności, jedną z form zaangażowania była możliwość udziału w wolontariacie. Kilka razy uczestniczyłam w kwestach na rzecz podopiecznych hospicjum. Rok później zdecydowałam się dołączyć do drużyny wolontariuszy. Było to 9 lat temu. Emocje, które towarzyszyły mi na początku? Niejednokrotnie był to strach, niepewność, ale też bezradność. Z czasem jednak wolontariat nabierał pięknych barw.
Wyjątkowa wizyta
Moje zaangażowanie w ramach wolontariatu jest bardzo różnorodne. Nadal biorę udział w kwestach, kilka razy zdarzyło mi się tłumaczyć na język angielski rozmaite teksty, na przykład listy dzieci do świętego Mikołaja albo aniołka. Listy te trafiały do firm, które chciały przygotować chorym maluchom paczki świąteczne. Podejmuję też różne zajęcia w biurze, na przykład adresuję kartki z okazji świąt, przygotowuję ozdoby świąteczne i wraz z innymi sprzedaję je na kiermaszach. W grudniu przebieram się za aniołka i wspólnie ze świętym Mikołajem rozdaję dzieciom prezenty, a w okresie wielkanocnym odwiedzam podopiecznych hospicjum w stroju zajączka, przywożę im pieluchy i środki czystości.
Początkowo zastanawiałam się, czy dam radę, jak to będzie wyglądać. Myślałam o tym, jak przyjmą mnie rodzice chorych dzieci, czy chętnie korzystają z takiej formy pomocy, na ile choroba syna czy córki wpływa na ich codzienność. Miałam też jeszcze jedną obawę. Dzieci, które są pod opieką Alma Spei często wyglądają inaczej. Bałam się, że będzie po mnie widać jakieś emocje i to mnie trochę stresowało. Okazało się, że każda wizyta jest wyjątkowa i przebiega zawsze w bardzo serdecznej atmosferze.
Szczególnie jedna z nich zapadła mi w pamięć. W zeszłym roku przed świętami wielkanocnymi pojechałam do pewnej dziewczynki. Bardzo często podopieczni hospicjum to dzieci, z którymi jest niewielki kontakt. Zdarza się też, że kiedy przyjeżdżamy, dzieci śpią. Być może dlatego zapamiętałam wizytę u dwulatki, która zdjęła mi rękawiczki i głowę zajączka, bardzo ją interesował mój kostium. Była radosna i chętna do zabawy. Niezwykle wzruszający jest widok chorego dziecka, które się uśmiecha. To dla mnie wyjątkowa nagroda.
Łączy nas wolontariat
Rodzice dzieci, które odwiedzamy, są zawsze bardzo mili i wdzięczni. Niektórzy pieką ciasta, przygotowują się do tych wizyt. Doceniają, że przyjeżdżamy do ich dzieci i poświęcamy im trochę uwagi. Zazwyczaj są uśmiechnięci, chętnie rozmawiają o maluchach. Ktoś, patrząc z boku, mógłby nawet nie pomyśleć, że taka osoba ma chore dziecko. Podziwiam ich za dzielność, siłę, za to, jak świetnie dają sobie radę, jak godzą codzienność, pracę zawodową, zaangażowanie w rozmaite sfery życia z opieką nad chorym synem czy córką.
Niektórzy uważają wolontariat w hospicjum za najtrudniejszy sposób pracy na rzecz innych. Tymczasem patrząc na wolontariuszy Alma Spei, wydaje mi się, że każdy może się zaangażować w pomoc dzieciom. Są wśród nas bardzo różne osoby, z różnym życiowym doświadczeniem: uczniowie, małżeństwa, emeryci. Cechy osobowości także nie mają znaczenia, liczy się to, że ktoś chce się zaangażować. Przecież każdy jest dobry w czymś innym i dzięki temu wszyscy się uzupełniamy. Jest nas dość sporo, kilkadziesiąt osób, i chociaż współpracuję z Alma Spei od kilku lat, nie poznałam wszystkich. Na co dzień każdy z nas ma swoje życie, szkołę lub pracę, różne zainteresowania, ale wolontariat jest tym, co nas łączy.
Praca na rzecz innych nadaje sens mojemu życiu, nawet jeśli czasem sprowadza się do adresowania setek kopert z życzeniami czy przybijania pieczątek. Jeśli to komuś w jakiś sposób pomaga, to czemu tego nie robić? Gdy mogę wyręczyć w jakimś zadaniu osoby pracujące w hospicjum, one mogą w tym czasie zająć się czymś innym, a ja nie marnuję swojego czasu. Wolontariat sprawia, że czuję się lepszym człowiekiem. Jest również ważnym i cennym doświadczeniem w moim życiu. Dzięki zaangażowaniu w pomoc w Alma Spei spędzam atrakcyjnie czas i poznaję ludzi, z którymi choć trochę zmieniam świat na lepsze.
Właściwy kierunek
Moja rodzina i znajomi są bardzo pozytywnie nastawieni do tego, czym się zajmuję. Gdy kogoś poznaję i opowiadam o wolontariacie, zwykle spotykam się z miłą reakcją. Taka osoba mówi mi, że to coś bardzo dobrego i szlachetnego, chociaż ja tego tak nie odbieram. Owszem, poświęcam swój wolny czas, ale to jest mój wybór, nikt mnie do tego nie zmusza. Nie uważam więc, że robię coś nadzwyczajnego, ponieważ każdy może to robić.
Na co dzień pracuję zdalnie w dziale finansów pewnej korporacji. Pracuję także w kinie, gdzie zajmuję się różnymi sprawami: sprzedaję bilety, rozliczam kasjerów, robię dzienne raporty, zdarza mi się też sprzątać sale. Ta praca motywuje mnie do wyjścia z domu. Niemniej ważny jest fakt, że mogę od czasu do czasu obejrzeć fajny film. Studiowałam filologię angielską i bardzo lubię czytać. Sięgam głownie po anglojęzycznych pisarzy i klasyków, ale lubię też książki polecone przez innych. Do moich ulubionych należą dwie powieści: „Wielki Gatsby” oraz „Portret Doriana Graya”. Obie czytałam po kilka razy.
Zaangażowanie w wolontariat dużo mi daje. Niewiele osób ma na co dzień kontakt z osobami niepełnosprawnymi, zwłaszcza z dziećmi. To, że mogę zobaczyć, jak takie rodziny sobie radzą, pozwala mi zdystansować się do moich problemów, docenić to, co mam. Wolontariat nauczył mnie też organizacji czasu, dzięki temu mogę łatwiej poukładać swój dzień. Kwesty na rzecz hospicjum zaczynają się często już o szóstej rano, muszę więc zmotywować się do wczesnego wstania z łóżka.
Uważam, że nie ma nic piękniejszego, niż ofiarowanie drugiemu cząstki siebie, swojego czasu, zaangażowania, chęci i sił. Wolontariusze swoją pracą i postawą wskazują właściwy kierunek – pomoc innym.